OBOWIĄZEK INFORMACYJNY

Zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 roku w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE informujemy, iż na stronie internetowej Administratora znajduje się obowiązek informacyjny (zgodnie z art. 13 RODO), w którym wskazujemy w jaki sposób Państwa dane osobowe przetwarzane są przez Teatr Dramatyczny im. Jerzego Szaniawskiego ul. Nowy Rynek 11; 09-400 Płock. Prosimy o zapoznanie się z niniejszą klauzulą informacyjną

PLIKI COOKIES

Informujemy także, iż my i nasi partnerzy wykorzystujemy technologie, takie jak pliki cookies, i przetwarzamy dane osobowe, takie jak adresy IP i identyfikatory plików cookies, w celu spersonalizowania treści w oparciu o Twoje zainteresowania, mierzenia wydajności treści oraz uzyskiwania wglądu w odbiorców, którzy widzieli treści. Kliknij poniżej, aby wyrazić zgodę na wykorzystanie tej technologii i przetwarzanie danych osobowych w tych celach. Jeśli nie chcesz, aby pliki cookies były wykorzystywane, kliknij w link Zarządzanie cookies, aby dowiedzieć się jak je wyłączyć.

Informujemy Ciebie, że w ramach serwisu używane są także także tzw. „niezbędne” pliki cookies niezbędne do funkcjonowania strony internetowej, umożliwiające korzystanie z usług dostępnych w ramach Serwisu, służące do zapewnienia bezpieczeństwa, np. wykorzystywanie do wykrywania nadużyć w zakresie uwierzytelniania itp. Szczegóły zawarte są w Polityce Prywatności

W przypadku pytań i wątpliwości co do zakresu przetwarzania Twoich danych przez Administratora zalecamy kontakt z Inspektorem Ochrony Danych - p. Rafałem Andrzejewskim. Kontakt: iod@teatrplock.pl, lub tel. 504 976 690.

Polityka Prywatności  |  Zarządzanie cookies
ROZUMIEM
Znajdź nas:

Zabawa w rewolucję - wywiad z Janem Tomaszewiczem

Jan Tomaszewicz zdjęcie portretowe podczas pracy

Z Janem Tomaszewiczem, reżyserem Lekkoducha Jerzego Szaniawskiego, rozmawiała Monika Mioduszewska. 

Czy Lekkoduch mógłby żyć w dzisiejszych czasach?

Tak, oczywiście. Jak pani włączy jakikolwiek kanał w radiu, telewizji, czy odwiedzi media społecznościowe, to pani się zorientuje, że takich lekkoduchów jest cała masa. Otaczają nas. Mają sposób na zagospodarowanie naszych emocji, naszej wrażliwości. I to się chyba tak toczy od lat. Manipulacja, chęć dojścia do władzy i zmieniania niektórych oczywistych sytuacji, jest na porządku dziennym. 
 

Czy mógłby to być ktoś konkretny?

Proszę mnie o to nie pytać. Sytuacja w naszym kraju jest tuż przed wyborami. W każdym środowisku jest jakiś lekkoduch. Zarówno społecznym, jak i politycznym.
 

Lekkoduch symbolizuje zmianę, ale w sztuce Szaniawskiego tej zmiany właściwie nikt nie chce. Chce jej tylko Rena. Ludzie wolą, żeby było, jak jest?

Pani sugeruje, że ludzie nie chcą zmian?
 

U Szaniawskiego chyba niekoniecznie.

Ta sztuka jest chyba najlepszym manifestem na obecną sytuację. Chcemy zmian. Ale się ich trochę boimy. Proszę zwrócić uwagę na sytuację dookoła. Wystarczy troszeczkę jakiegoś dobrodziejstwa ze strony rządzących, i ludzie są przeszczęśliwi. Mówią: po co mamy to ruszać, skoro jest dobrze? Ale czy rzeczywiście jest dobrze? To jest taki duży znak zapytania. Bo nie staramy się obiektywnie spojrzeć na to, co nas otacza. Szaniawski bardzo trafnie przestawił tę sytuację. Pamiętajmy, że pisał to w międzywojniu. 1923 rok to dojście Mussoliniego do władzy we Włoszech, początki Hitlera w Niemczech, w Polsce też budzą się niebezpieczne nastroje. To początek innego spojrzenia na relacje międzyludzkie. Taki był trend europejski i Szaniawski to bardzo dobrze wyłapał. 
 

Nie pierwszy raz Szaniawski pisze o bardzo konkretnych wydarzeniach, ale robi to poetycko. Jeden z recenzentów Lekkoducha w 1923 roku pisał, że "nie mając siły do podźwignięcia rzeczy w ich naturalnej, prostej, litej i zwartej wartości, podnosi na scenie maczugę papierową, czyniąc gest atletycznego wysiłku".

Ale on nie ukrywa, że ta maczuga jest papierowa. Że pistolety są zabawkowe. Podkreśla, że jest to dziecinna zabawa. Tylko ta dziecinna zabawa ma swoje konsekwencje. Szaniawski to wszystko składa w formę komedii. To jest ta zasada, co śmieszno, to i straszno. 
 

Bawimy się i zobaczymy, co z tego wyjdzie?

Proszę zwrócić uwagę, że żaden dramat Szaniawskiego nie ma puenty. W Lekkoduchu podobnie. Zabawa się kończy i nie wiemy, czy wróci, czy nie wróci. Wrócą te czasy? Wróci ten sposób myślenia? Nie wiemy.
 

Szaniawski zdaje się mówić, że wszystko w naszych rękach. 

To przede wszystkim. Los zależy od nas. Nie mówmy, że ktoś przychodzi i nam to wszystko daje. 
 

A jednak społeczność w Lekkoduchu wydaje się właśnie czekać na to, że ktoś przyjdzie i odmieni wszystko za nich. 

W drugim akcje włożyłem do Lekkoducha kilka cytatów z Ewy Szaniawskiego. Dowcipne teksty na temat poglądów społeczno-politycznych. O tym, że wszystko musi być narodowe, z przesłaniem narodowym. Nawet teraz, jak o tym mówimy, to w kącikach ust pojawia nam się uśmiech, bo to jest patetyczne. Zawsze się boję, jak ktoś mówi: "My jesteśmy patrioci, a ci po drugiej stronie nie są". Bo co to jest patriotyzm? Jaka jest definicja? Jesteśmy patriotami – nie wycinajmy drzew, mówi Lekkoduch. Dlaczego on mówi, żeby nie wycinać drzew? 

No właśnie, dlaczego?

Nie wiadomo. Właściwie musimy sobie zadać pytanie, dlaczego lekkoduch wraca. Czy chce się zemścić na dyrektorze? Dlaczego w pierwszym zdaniu zadaje pytanie, co się dzieje z żoną dyrektora? Pyta, co się dzieje z żoną dyrektora i patrzy na te drzewa. Przypomina sobie piękne chwile, które miały miejsce pod tym kasztanem. No i wtedy się zaczyna. 

Wszystko z powodu nieszczęśliwej miłości?

Szaniawski pisze, że wszystko, co się zaczyna, najpierw jest małe. Kiedy wrzucamy kamyk do wody, na początku kręgi są malutkie, potem większe i coraz większe. Podobnie jest tu. Zaczynamy od sporu pomiędzy Michasiem i Lekkoduchem o to, czy wycinać drzewa. Michaś chce zrobić interes. Idzie nowe. Jego żona chce zmian. I zaczynają się zmiany.
 

Czy im naprawdę chodzi o drzewa?

A czy my wiemy, o co chodzi ludziom teraz? 
 

Próbuję to zestawić z dzisiejszymi walkami ekologów. W tych walkach o drzewa zawsze wydaje się kryć coś więcej.

W takich sytuacjach zawsze stają przed sobą dwie strony i zaczynają udowadniać, kto ma rację. A biedne drzewa się kołyszą w różne strony (śmiech).
 

Czy to nie znamienite, że zmiany u Szaniawskiego chce kobieta? Może autor przed wiekiem odkrył naturę kobiet, ich sprawczość, która dopiero dziś może się realizować?

Na pewno Szaniawski nie wymyślił parasolek (śmiech). Uważam, że jeśli możliwy jest jakiś związek, to jest to partnerstwo. Tego jeszcze do końca nie ma. Nie mogę się zgodzić z pewnymi aspektami rzeczywistości. Że to mężczyźni podejmują decyzje za kobiety. Że w sejmie nie ma parytetów. Że zawsze ta męskość jest dominująca. Śmieszyły mnie te zabiegi PRL-u z kobietami na traktory i podającymi cegłę. Tylko dziś mamy inne czasy i inną sytuację. Szaniawski bardzo ładnie nakreślił, do czego dąży Rena i co chce osiągnąć. 
 

Dziś by to nikogo nie dziwiło, ale on to napisał sto lat temu, kilka lat po uzyskaniu praw wyborczych przez kobiety. 

Myślę, że zrobił to świadomie. Był wizjonerem. Trudno mi powiedzieć, czy był aż tak bardzo zafascynowany nurtem, który przyszedł wtedy do Europy z Włoch, czyli futuryzmem, czy szwajcarskim dadaizmem. Wydaje mi się, że futuryzmem na pewno. Proszę zwrócić uwagę, że w tych wszystkich przemówieniach Lekkoducha przenosi prawie jeden do jednego manifesty Marinettiego, twórcy futuryzmu. Szaniawski był zafascynowany komedią dell'arte. Dlatego ta zabawa dziecięca jest groteską. Szaniawski miał ciekawe spojrzenie. Na pewno był bardzo fajnym człowiekiem. 
 

Dodał pan muzyczności Szaniawskiemu. Pewnie autor by się zdziwił, co pan zamierza zrobić z jego sztuką?

Chcemy, żeby w tym spektaklu pojawił się nastrój kabaretu międzywojnia. I ten futuryzm wiszący and głowami, który chciał zmian w spojrzeniu na sztukę, na kulturę. Patrzę na plakat Historii Ziemi. Epoka Chaotyckiej i nasuwa mi się, że i Lem i Szaniawski to byli wizjonerzy. Oni naprawdę przewidzieli przyszłość. Ten drugi był człowiekiem bardzo skrytym i małomównym. Ale miał słabość do muzyki. Pewnie by się zdziwił. Ale w myśl tych rewolucji w sztuce, uznaliśmy, że warto jeszcze opowiedzieć myślami Szaniawskiego nasze spojrzenie na tę rzeczywistość. Myślę, że jak widzowie posłuchają piosenki dyrektora do której słowa napisał Andrzej Ozga i poznają bohatera Szaniawskiego, to zrozumieją, że są one podobne, ale aktualne obecnie. 
 

Te piosenki są dobrym komentarzem do dramatu Szaniawskiego.

Dokładnie tak jest. Ale zabawa jest przednia. Bawimy się, jak dzieci. 
 

Bawimy się w rewolucję?

Bawimy się w rewolucję. Nie ma określonego wieku Lekkoducha. Czy on ma 30 lat, czy 18 lat, to nie jest ważne. Wspomnienia zabaw dziecinnych, zabawy w króla, odżywają w ludziach w różnym wieku. Tylko jeśli emocje nie są kontrolowane, to trzeba ponosić tego konsekwencje. 
 

Wraca pan do płockiego teatru po kilku latach, po Historii Ziemi. Epoce Chaotyckiej Lema z tą samą ekipą twórców. Marek Zalewski odpowiada za muzykę. Bartosz Bandura za choreografię. Szczególnie Bartek ma teraz dobry czas, gra w chyba najbardziej nagradzanym musicalu ostatniego sezonu, 1989. 

Jestem bardzo szczęśliwy, że Bartek tam pracuje. Marek również jest zapracowany, właśnie napisał muzykę do Pięknej i Bestii w Elblągu. To sprawia trochę kłopotów logistycznych, ale cieszę się, że pracuję z takimi ludźmi. To jest bliski mi zespół. Nie ma z nami Kondzia Klisowskiego. Gdyby żył, na pewno by tu teraz był. Ale taka jest rzeczywistość. Zawsze gdzieś tu z nami jest.  Bardzo lubię pracować z płockim zespołem aktorskim. Jak się pracuje z takimi ludźmi, to się wypoczywa. Są zdyscyplinowani, ale przede wszystkim są pogodni, uśmiechnięci i pomocni. Przekazują swoje uwagi, bardzo fajnie myślą. A to bardzo ważne przy realizacji takiego ogromnego widowiska. W rolę Lekkoducha wciela się Aleksander Maciejczyk, który przed chwilą grał Broniewskiego. Więc to też ciekawe połączenie. Zapraszam na premierę. 
 

Dziękuję za rozmowę.