29 sierpnia po spektaklu „Gdyby można było…” w Teatrze odbyła się dyskusja z aktorami – Sylwią Krawiec i Szymonem Cempurą oraz Rafałem Kowalskim, autorem wystawy „Szuflada. Fotografie płockich Żydów”. To była pierwsza taka rozmowa transmitowana na żywo. Poprowadziła ją Monika Mioduszewska-Olszewska.
Motywem przewodnim dyskusji była nie tak odległa historia i to, jak na nas oddziałuje z perspektywy czasu. Czy warto wciąż do niej powracać, przypominać o trudnych tematach? Zdaniem Rafała Kowalskiego warto, gdyż to jedyne świadectwo osób, które doświadczyły okrucieństwa wojny, takich jak młoda Żydówka i bohaterka sztuki Helena Bodek. Ważna jest również pamięć o tym, co było przyczynkiem tej tragedii i jak ludzie radzą sobie później. Bo przecież życie toczy się dalej.
A życie, jakie prowadzili Żydzi przed wojną, uwiecznione zostało na wystawie będącej dopełnieniem spektaklu. – Liczby są bardzo ważne. Jak się słyszy, że w Płocku było około 10 tysięcy Żydów, 8 tysięcy płockich i około 2 tysięcy z okolicznych miasteczek i wsi, to te liczby robią wrażenie. Ale tak naprawdę, dopiero gdy się patrzy na twarze tych ludzi na zbliżeniach fotografii, to widzi się skalę utraty. Paradoksalnie kilka osób na zdjęciu może bardziej przemawiać i przypominać o wojnie niż sucha liczba w podręczniku. Liczby nie mają twarzy, a fotografie te twarze mają – mówił Rafał Kowalski.
Sztuka „Gdyby można było…” przedstawia historię wojenną opowiedzianą z perspektywy młodej dziewczyny. – Bohaterka powinna się bawić, kochać i tańczyć, a musiała mierzyć się z tak ogromnymi problemami. Nie jestem sobie w stanie nawet wyobrazić, co przeżyła. Mogliśmy tego tematu jedynie dotknąć. Takich dziewczyn było wiele i trzeba o ich historiach pamiętać. Mam wrażenie, że to jest bardzo uniwersalna opowieść, a my wciąż musimy mierzyć się z problemem nietolerancji. Wszelka dyskryminacja prowadzi do złego – powiedziała Sylwia Krawiec.
Czy ludzie wyciągają wnioski z bolesnej przeszłości? Okazuje się, że nie do końca. Mniejszości nadal są prześladowane, a problem nietolerancji, pomimo tak trudnej historii, jest wciąż palący. – Jestem wnerwiony. Wewnętrzny bunt budzi we mnie zakłamanie, interpretacja historii, niedopowiedzenia i to, co te rzeczy wywołują. Jesteśmy zniewoleni niedookreśleniem, niedomknięciem pewnych rzeczy. Kłamstwo straszliwie krępuje. Wszelka forma fanatyzmu mnie denerwuje. A Żydzi byli elementem naszej tożsamości – mówił Szymon Cempura.
Co możemy z tym wszystkim zrobić? – Nie da się oddzielić kultury polskiej od żydowskiej. Kilka wieków temu nastąpił splot tych kultur, które się wzajemnie wzbogacają. W jakim języku pisał Julian Tuwim „Lokomotywę” czy „Akademię pana Kleksa”? Był polskim Żydem, Polakiem pochodzenia żydowskiego. Możemy tu wymienić mnóstwo pisarzy, twórców teatralnych czy filmowych. Mówmy o splocie kultur, a nie jej rozdzieleniu – apelował Rafał Kowalski.
Weronika Bogdan
Całą dyskusję możecie zobaczyć tu: