Poskromienie złośnicy Szekspira w reżyserii Marka Mokrowieckiego otrzymało nagrodę dla „Najbardziej wyrazistego zespołu teatralnego” podczas XI Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego "Klasyka Dzisiaj" w Akademickim Teatrze Muzyczno-Dramatycznym im. Łesi Ukrainki w Kamieńskiem na Ukrainie. W Obwodzie Dnietropietrowskim gościliśmy w dniach 17-20 maja. Udział w festiwalu był możliwy dzięki wsparciu finansowemu Samorządu Województwa Mazowieckiego.
Festiwal nie przewidywał standardowych trzech nagród dla najlepszych spektakli. Jury doceniało różne aspekty zaprezentowanych przedstawień teatrów ze Stanów Zjednoczonych z Ukrainy, Polski, Gruzji, Bułgarii, Turcji, Litwy i Azerbejdżanu.
Nagrody przyznano za aktualność przekazu teatralnego (USA), za śmiały eksperyment teatralny (Turcja), za wierność ukraińskiej tradycji teatralnej (Ukraina) czy za najlepszy młody duet aktorski. Ponadto, nagrodzono najlepsze aktorki, aktorów, reżyserów i scenografów.
Festiwal „Klasyka Dzisiaj” został zorganizowany po raz pierwszy w 1993 roku i odbywa się co 2 - 3 lata. Jego celem jest popularyzacja klasycznej literatury i dramatu światowego oraz dialog z widzami na temat wiecznych wartości ludzkich.
Rozmowa z Markiem Mokrowieckim.
Monika Mioduszewska-Olszewska: Teatr otrzymał nagrodę dla „Najbardziej wyrazistego zespołu teatralnego”. Wiedział pan, że ma taki wyrazisty zespół? Co ta nagroda oznacza?
Marek Mokrowiecki: Teatr to praca zespołowa. Cieszę się, że nasz teatr ma swój wyraźny, wypracowany styl, język jakim przemawia do widzów, jakim odczytuje tekst. I to dostrzegło jury na ukraińskim festiwalu.
Poskromienie złośnicy zbiera nagrody, widzowie je uwielbiają. Co takiego jest w tym przedstawieniu?
Odwieczny problem miłości i dominacji w damsko – męskim związku. Poskromienie złośnicy różnie czytały epoki poczynając od XVII wieku. W naszym przedstawieniu Katarzyna pozornie ulega (komediowej – bo to jest komedia!) tresurze Petruchia. Finałowa scena dowodzi, że nie każda „winna ulec władzy męża”. Może dlatego?
I na pewno dlatego też, że jest to żywe, dowcipne przedstawienie, przemawiające różnego rodzaju współczesnymi środkami wyrazu. Można tu odnaleźć humor rodem z Monty Pythona, rapowanie, a jednocześnie obnażanie (komediowe, wręcz farsowe) naszych postaw i przywar.
Co daje zespołowi udział w takim festiwalu?
Sprawdzenie się przed, inną niż polska, publicznością posiadającą inne kulturowe kody. Daje mobilizację. I okazuje się, że – jak w tym przypadku, wszyscy jesteśmy dziećmi Europy i świata. Że ukraińska publiczność na wschodniej Ukrainie to są tacy sami ludzie, jak my, z tymi samymi problemami, że łączy nas dziedzictwo kultury (w tym przypadku sztuka Szekspira) i współczesne środki języka, jakim posługuje się obecnie teatr.
To może truizm, ale kilkunastominutowa owacja na stojąco, brawa podczas przedstawienia, to pozostaje w Zespole. Podobnie było w Czechach.
Czy to koniec kariery Poskromienia złośnicy czy widzowie w Płocku lub gdzieś indziej jeszcze je zobaczą?
Chciałbym, żeby to nie był koniec. Ale w tej chwili w Poskromieniu gra troje gościnnych aktorów, więc zorganizowanie tego nie jest łatwe. Ale też nie niemożliwe.