
Pewne rzeczy są oczywiste.
Wchodzimy do teatru, idziemy do szatni, oddajemy kurtki, siadamy na widowni i cieszymy się spektaklem. Chyba, że nam się nie podoba, ale to już inna sprawa.
Pewne rzeczy są oczywiste. Ale nie dla wszystkich. I nie zawsze. Bo każda i każdy z nas ma momenty w życiu, w których nasza sprawność jest ograniczona. Łamiemy nogę na nartach, słabnie nasz wzrok. Podczas pandemii Covid-19 traciliśmy węch. Pamiętacie, jakie to uczucie?
To wszystko wydaje się trudne. Trudno zmienić myślenie, poszerzyć pole, przetransformować przyzwyczajenia. Do niedawna świat jawił nam się jako miejsce dla ludzi w pełni sprawnych. Przestrzeń publiczna jest stworzona dla ludzi sprawnych.
Jakie są tego konsekwencje? Osoby z niepełnosprawnościami mają do tej przestrzeni utrudniony dostęp, a my dopiero od niedawna zaczynamy to dostrzegać. „Na osoby z niepełnosprawnościami, szczególnie w sytuacjach, które można uznać za wyraz ich słabości czy bezradności, nie patrzy się, unika się konfrontacji z nimi, a unik ten jest reakcją wyuczoną, nabytą w trakcie socjalizacji” – pisze Justyna Lipko-Konieczna w wydawnictwie Teatru 21 i Biennale Warszawa „Niepełnosprawność i społeczeństwo. Performatywna siła protestu”. Badaczka przytacza opowieść o Tomie Ollinie, fotografie dokumentującym działania ruchów na rzecz osób z niepełnosprawnościami. Ollin, jako asystent medyczny i socjalny, miał świadomość trudności, z jakimi w przestrzeni publicznej mierzą się osoby z niepełnosprawnościami. Jednocześnie wiedział, że te przeszkody są niewidoczne dla reszty społeczeństwa dopóty, dopóki nie pojawi się w tej przestrzeni ktoś z inną motoryką ciała niż przyjmuje to norma. W odpowiedzi na tę „taktykę uniku” fotografował osoby o różnej motoryce, żeby oswajać ludzi z tym, co wydaje im się odbiegać od ogólnie przyjętej normy.
Nie jest łatwo przyznać, że tworzy się miejsce tylko dla wybranej grupy widzów. Ale warto się z tym skonfrontować. Takim procesem konfrontacji jest dla Teatru projekt „Teatr dostępny” w ramach programu „Kultura bez barier” finansowanego przez Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
„W teatrze nie ma osób z niepełnosprawnościami”. Z takim komunikatem zmierzyliśmy się na początku pracy nad projektem „Teatr dostępny”. Postanowiliśmy sprawdzić, czy to prawda (nie), a jeśli tak, to dlaczego.
Projekt „Teatr dostępny” to nasz własny proces ostrożnego stąpania po nieznanym terenie. Uważnie stawiamy pierwsze kroki na polu dostępności obserwując, co przynosi efekty, co jest inne, niż nam się wydawało, wreszcie – jak sprawić, żeby osoby, które dotychczas były wykluczone z grona odbiorców Teatru, zostały nimi.
Podczas pierwszych wydarzeń zrealizowanych w ramach projektu, zaprosiliśmy widzów na spacer sensoryczny po Teatrze. Wzięły w nim udział osoby niewidome i osoby ze szczególnymi potrzebami w obszarze czucia i ruchu. Podczas tego szczególnego spaceru widzowie mogli dotknąć kostiumów, scenografii, wejść w przestrzeń sceniczną spektaklu, który za chwilę mieli zobaczyć, a nawet brodzić w dymie wytworzonym przez maszynę do dymu, co okazało się jedną z ciekawszych atrakcji.
Po spacerze spotkaliśmy się na górnym foyer teatru, żeby porozmawiać o swoich odczuciach przy kawie. Ostatnim etapem spotkania było obejrzenie „Balladyny” w reżyserii Marka Mokrowieckiego, który również spotkał się tego dnia z widzami. Kolejnym spektaklem z audiodeskrypcją był „Hotel Westminster” w reżyserii Jerzego Bończaka. W planach mamy ich jeszcze kilka. Audiodeskrypcja dla osób niewidomych nie jest nowością w naszym Teatrze, od lat współpracujemy w tym zakresie z Mazowieckim stowarzyszeniem pracy dla niepełnosprawnych De Facto. Podobnie jest przy tym projekcie.
Spektakle z audiodeskrypcją, to działania, które są widoczne. Jest jeszcze sporo rzeczy, których nie widać. Podczas tego projektu, trwającego cały sezon, zainstalujemy na dużej scenie pętlę indukcyjną dla słabosłyszących, ekran do napisów, kupimy aparaty do audiodeskrypcji, czy zamontujemy urządzenie typu „totupoint”, które będzie informowało niewidomych widzów o tym, że są w teatrze. Ponadto, mierzymy się z wyzwaniem przystosowania strony internetowej i całej oferty Teatru do różnorodnych potrzeb widzów. A najważniejsze – przeszkolimy pracowników, żeby byli lepszym wsparciem dla osób ze szczególnymi potrzebami.
To sporo zadań do wykonania. Najtrudniejsza jest jednak zmiana mentalna w nas wszystkich. Poszerzenie pola w naszych głowach. Reszta jest do zrobienia. O to wszystko będziemy się troszczyć wspólnie z Krzysztofem Małachowskim, teatralnym scenografem, z którym współkoordynujemy projekt „Teatr dostępny”.
W języku migowym jest taki znak: zgięta ręka zaciśnięta w pięść ułożona równolegle do klatki piersiowej – ten gest tworzy barierę, odgradza nas od świata. Drugą część tego gestu wykonuje druga ręka – dwa palce przeskakują nad pierwszą ręką, jakby pokonywały przeszkodę. W całości ten znak oznacza dostępność. Te dwa palce przeskakujące nad przeszkodą kojarzą mi się ze skakaniem na główkę. I tym też jest dla nas na razie dostępność. Mamy nadzieję, że po tych wszystkich miesiącach poczujemy, że na dole czeka miękka powierzchnia, która nie pozwoli nam zrobić sobie krzywdy, a nasze skoki będą coraz śmielsze.
Na najbliższy spektakl z audiodeskrypcją zapraszamy 28 stycznia o 16.00. Będzie to Broniewski Radosława Paczochy w reżyserii Julii Mark.
Więcej informacji o kolejnych spektaklach
Monika Mioduszewska
Projekt "Teatr Dramatyczny im. J. Szaniawskiego - Teatr dostępny" jest realizowany w ramach projektu „Kultura bez barier” realizowanego przez Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych w ramach Działania 4.3 Programu Operacyjnego Wiedza Edukacja Rozwój 2014-2020.
Na zdjęciu uczestniczki i uczestnicy szkolenia w ramach projektu "Kultura bez barier" finansowanego przez PFRON.