Tryptyk rzymski
Jan Paweł II
Tryptyk rzymski
(MEDYTACJE)
Wykonanie i reżyseria: Henryk Jóźwiak
Abraham: Marek Mokrowiecki
Konsultacje teologiczne: Ks. kan. Stefan Cegłowski
Opieka artystyczna: Marek Mokrowiecki
Zdjęcia, montaż: Waldemar Lawendowski
Premiera internetowa: 18 maja 2020
5 (357) premiera sezonu 2019/2020
Widzowie płockiego Teatru doskonale znają sceniczne realizacje sztuk Karola Wojtyły: Brat naszego Boga, Przed sklepem jubilera, Jeremiasz, Przekroczyć próg nadziei. Po wielu latach ich autor, już jako papież Jan Paweł II, pod koniec swojego życia, powraca do twórczości poetyckiej. W roku 2002 pisze Tryptyk rzymski – poemat o całym swoim życiu, o tym, co było w nim najważniejsze – o Stwórcy wszechświata, i człowieku szukającym sensu własnego istnienia.
Możemy się zastanawiać po obejrzeniu filmu, jakim doświadczeniem swojego życia chciał się z nami podzielić Ojciec Święty? Poemat Tryptyk rzymski składa się z trzech części: „Strumień”, „Medytacje nad Księgą Rodzaju na progu Kaplicy Sykstyńskiej”, i „Wzgórze w krainie Moria”. I taka struktura utworu zawarta jest w filmie Henryka Jóźwiaka, który podjął się poetyckiej interpretacji tego wielkiego dzieła teologiczno-filozoficznego. Trzy części, pozornie niezależne, mówią w gruncie rzeczy o tym samym: o Bogu, Stwórcy Świata, i człowieku podążającym Jego śladem, który, żeby dojść do źródła, musi iść pod prąd, w górę strumienia – zadając sobie nieustannie pytanie: „Co mi mówisz górski strumieniu? W którym miejscu się ze mną spotykasz – ze mną, który także przemijam – podobnie jak ty...” To niezwykłe zdumienie człowieka nad przemijaniem ma jednak sens. Bo pytania o źródło stają się pytaniami o obecność Boga w jego życiu, której nikt nie jest w stanie pojąć, tak zarówno wierzący, jak i niewierzący.
W kolejnej części „Medytacje nad Księgą Rodzaju” papież, kontemplując freski Michała Anioła z Kaplicy Sykstyńskiej – o Początku i Kresie świata, o sensie człowieczeństwa, grzechu, śmierci i Sądzie Ostatecznym, oraz Zmartwychwstaniu, uświadamia nam fundamentalne prawdy wiary. Znów wraca do źródła, pisząc – „Tak więc to tu – patrzymy i rozpoznajemy Początek, który wyłonił się z niebytu, posłuszny stwórczemu Słowu.” Zwieńczeniem tej myśli jest pewność i zdumienie, że mamy w sobie coś, co jest niezniszczalne i, że ta cząstka nieśmiertelna stanie kiedyś na Sądzie Ostatecznym, twarzą w twarz z Ojcem.
Ostatnia z medytacji Tryptyku… „Wzgórze w krainie Moria” przypomina nam starotestamentową opowieść o Abrahamie, jego spotykaniu z Ojcem i próbie wiary, której zostanie poddany patriarcha, i z której wychodzi zwycięski (Marek Mokrowiecki). Tekst niezwykle wzruszający, pełen metafor osadzonych w tradycji Starego Testamentu, ale – co bardzo istotne, o niewyobrażalnym potencjale scenicznym, czego dali wyraz zarówno główny interpretator poematu – Henryk Jóźwiak, jak i współpracujący z nim na „scenie natury” – Marek Mokrowiecki (Abraham) oraz autor zdjęć Waldemar Lawendowski.
Tekst i zdjęcia: Leszek Skierski