Kolejne postaci Szaniawskiego ożyją na płockiej scenie.
Dziś ruszają próby do „Papierowego kochanka” Jerzego Szaniawskiego w reżyserii Pawła Paszty.
W czołówce filmów pt. „Nie wszystko się kończy z zapadnięciem kurtyny”, poświęconych twórczości naszego patrona, postaci z jego sztuk spacerują po parku w Zegrzynku, przy nieistniejącym już dworku pisarza. W zamyśle reżysera – Marka Mokrowieckiego, wszystkie miały zejść z kart sztuk i powrócić do życia.
„Papierowy kochanek” pojawił się na naszej scenie we fragmentach we wspominanych filmach. Dziś wracamy do tej sztuki i, po „Dwóch teatrach”, ożywiamy na naszej scenie kolejne postaci Szaniawskiego.
Tak o „Papierowym kochanku” mówiła profesorka Jagoda Jakubowska-Opalińska:
„To już był bardzo rasowy tekst. Od strony konstrukcji to jest majstersztyk. Można oczywiście się zastanawiać nad głębią psychologiczną, ale ten cały nurt stylizatorski, ta stylizacja, taka poetycka, sięgająca, bez mała, nawet absurdu, to jest po prostu znakomite. I tam są też takie zbliżenia. To podstawowe zbliżenie, to jest właściwie zbliżenie na trzy osoby, z których każda jest inna, i każda się zmienia. To jest też bardzo ważne. W tej krótkiej opowieści aktor/aktorka mają możliwość autentycznej metamorfozy.
Może zacznijmy od samego Pierrota. Pierrot, który jest z mgły, z symboliki, absolutnie jest literacki – nabiera mięsa. Nawet bym powiedziała, że on jest taki, jakby z pudełeczka od pralinek. Taki świadomie uproszczony w tym wszystkim, wzruszający, trochę śmieszny, trochę smutny. Potem nagle okazuje się, że on nabiera cech człowieczych i jest to bardzo niebezpieczne. Bo jak wychodzi z tej pozy, z tego ujęcia literackiego, nagle okazuje się, że zaczyna jakieś takie różne, jakbyśmy dzisiaj powiedzieli, deale z życiem.
Ale to za chwilę, bo wcześniej jest postać Nelly. Takiej, powiedziałabym, znudzonej, bogatej panienki, która bierze tego Pierrota, mówię tutaj oczywiście w cudzysłowie, bierze tego Pierrota na początku jako taki bibelocik, dzisiaj byśmy powiedzieli gadżecik. Bierze ten bibelocik i zaczyna go po swojemu, można powiedzieć, wybebeszać. No, może to za duże słowo, w każdym razie chce, żeby on był mniej literacki, pokazuje mu, że jest śmieszny w tych swoich gestach.
I ona się zakochuje. I tak, jak Pierrot wchodzi w pozycję młodego, świadomego swojego uroku mężczyzny – już szatki Pierrota idą precz, tak Nelly – z tej wyzwolonej, takiej właściwie feministki, zaczyna się robić bezradną, zakochaną, w tym Pierrocie, z którego się tak podśmiewała, kobietą. Te tonacje aktorskie idą w kierunku, nie portretu, ale metaforyzacji, stylizacji, myśmy nawet taki neologizm wymyślili – symbolizacji.
I jest jeszcze Hipolit – ojciec Nelly. Też jakoś bezradny, bo oni wszyscy tam są bezradni. Można powiedzieć, że najbardziej radny, jeśli można użyć takiego określenia, staje się właśnie papierowy kochanek, który przestaje być papierowy.”
Więcej w filmie „Nie wszystko się kończy z zapadnięciem kurtyny”: https://youtu.be/PejymbCL6EY
Na zdjęciu Szymon Kołodziejczyk podczas nagrań w Zegrzynku do filmu „Nie wszystko się kończy z zapadnięciem kurtyny”, fot. Monika Mioduszewska-Olszewska