4 sierpnia na scenie Teatru odbyła się przedpremierowa konferencja prasowa z udziałem twórców i realizatorów spektaklu „Gdyby można było…”. Aktorzy wcielający się w główne role w sztuce – Szymon Cempura i Sylwia Krawiec – odegrali krótką scenkę, a na pianinie akompaniował im Edward Bogdan. Pierwsza premiera w Teatrze od czasu wybuchu pandemii koronawirusa będzie miała miejsce już w najbliższy piątek, 7 sierpnia o godz. 19:00. – Jest to opowieść o losach Żydów z Płocka i okolic – mówił Leszek Skierski, kierownik Działu Promocji i Marketingu.
Sztuka powstała we współpracy z Muzeum Mazowieckim w Płocku. – Pani Barbara Rydzewska z Muzeum Mazowieckiego pokazała nam tekst „Jak tropione zwierzęta” autorstwa Helenki Bodek. Zrozumieliśmy wtedy, że ta historia jest niesamowita i warto przedstawić ją szerzej, żebyśmy mogli nadać jej rysów teatralnych. Dotyczy młodej, dwudziestoparoletniej Żydówki, która gdy wybucha wojna, po prostu ucieka przed śmiercią, a powinna bawić się i cieszyć życiem. Zamiast tego musi mierzyć z naprawdę trudnymi problemami. O tych historiach trzeba mówić, trzeba je przypominać – mówiła Sylwia Krawiec.
Premierze będzie towarzyszyła wystawa Rafała Kowalskiego „Szuflada. Fotografie płockich Żydów”. To prezentacja archiwalnych zdjęć Żydów mieszkających w Płocku i okolicznych miejscowościach, która pojawi się w teatralnym foyer. Ekspozycja gościła już w murach Muzeum Żydów Mazowieckich w roku 2017. – Tytuł „Szuflada” nie jest przypadkowy, ponieważ te fotografie wzięły się z szuflad osób, które odwiedzałem pisząc książki o żydowskiej przeszłości Płocka. Te fotografie nie zmieściły się do moich książek, ponieważ nie chciałem, żeby miały objętość encyklopedii, w związku z tym znalazły swoje ujście w formie wystawy właśnie. Nie zmarnowały się, opuściły szuflady moich bohaterów, szufladę moją i teraz znów będzie można je obejrzeć – mówił Rafał Kowalski.
Gdyby można było… No właśnie, co? Tytuł sztuki będący swoistym niedopowiedzeniem, ma skłonić widzów do refleksji. – Żeby wszystkiego nie zdradzać, powiem tylko tyle, że główna bohaterka sztuki Helenka Bodek otrzymała ostatni list od ojca, który kończy się słowami „gdyby można było”. One zostały przekreślone i zdanie zostało niedokończone. Ono się często w książce pojawia i dręczy bohaterkę przez całe życie, bo nie wie, co ojciec chciał powiedzieć. To zdanie bardzo pobudziło naszą wyobraźnię – mówiła Sylwia Krawiec. – Relacje polsko-żydowskie były różne w czasie wojny. Bardzo ważne jest to, żeby widzieć obie strony medalu, dostrzegać osoby, które Żydów ratowały i te, które ich wydawały i zabijały – dodał Rafał Kowalski. Sztuka nie jest próbą oceny danych postaw, prezentuje zachowania ludzkie w sytuacjach skrajnych i są one nieoczywiste. – Właściwie całość można zamknąć w jednym słowie: gdyby można było być człowiekiem (dla człowieka). To zdanie nie pada, ale to jest w naszym myśleniu ukryte – mówił Szymon Cempura.
Na widowni, ze względu na obostrzenia związane z koronawirusem, obecnych może być około 40 osób. 29 sierpnia zapraszamy również na spotkanie z aktorami, połączone z rozmową o wystawie.
Weronika Bogdan
Fotografie: Waldemar Lawendowski